W końcu lat 60-tych Komitet Akademii Nauk ZSRR zdecydował, że kraje zrzeszone w RWPG powinny wspólnie stworzyć jednolity system maszyn cyfrowych. Jako wzorzec wybrano rodzinę maszyn IBM 360, najbardziej wtedy rozpowszechnionych na świecie, choć firmy IBM nikt nie pytał o pozwolenie.
Węgrzy dostali do opracowania najmniejszą maszynę R-10, Bułgarzy nieco większą R-20, Polska średnią R-30, a Wschodnie Niemcy R-40. Największy komputer R-50 oczywiście wziął dla siebie największy kraj wspólnoty. W gruncie rzeczy ZSRR i tak kontrolował całość, bo do każdego z modeli przyporządkowano dodatkowo jakiś ośrodek badawczy i produkcyjny w Kraju Rad. Naszym R-30 faktycznie miały się zajmować instytut w Erywaniu oraz fabryka w Kazaniu.
Elwro podjęło jednak wyzwanie i w 1973 roku zaprojektowało własną serię prototypową. Polski komputer był mniejszy (mieścił się w zaledwie jednej szafie, a radziecki zajmował aż trzy) i nie pochłaniał tyle energii. Był znacznie bardziej niezawodny, bo erywański R-30 nie dawał się uruchomić i na Międzynarodowych Targach Poznańskich w 1972 roku musiano wystawić niedziałającą maszynę.
Polska wersja R-30 przede wszystkim była szybsza. Na targach w Brnie porównano czas obliczeń zestawu podstawowych operacji arytmetycznych. R-20 uporał się z nimi w 200 sekund. R-30 w wersji z Erywania potrzebował na to 70, a nasz z Elwro tylko 7 sekund. Zaskoczeniem był aż 9-sekundowy wynik pięciokrotnie większego od polskiej maszyny niemieckiego R-40.
Komputer zbudowany przez zespół polskich inżynierów był tak dobry, że mimo początkowych zarzutów o naruszenie zasad projektowych ustalonych dla całego Jednolitego Systemu, dostał osobny numer R-32 i przez wiele lat wytwarzano go seryjnie.
wykorzystana grafika
domena publiczna – commons.wikimedia.org